Polskie kontra holenderskie przesądy, zabobony, gusła, i inne dyrdymały…

Muszę stwierdzić że nie byłbym sobą, gdybym podczas przypadkowych jak też planowanych form zagospodarowania wolnego czasu (z reguły w towarzystwie przyjaciół) nie spostrzegł i wychwycił drobnej ciekawostki praktycznie przez nikogo nie zauważanej, bądź w sposób oczywisty natychmiast akceptowanej jako sprawa niepodlegająca żadnym dyskusjom i komentarzom – no chyba że pada jakieś zdawkowe „naprawdę, nie wiedziałem…„, „też o tym słyszałem…„, czy „muszę to zapamiętać…” 

Jakiś czas temu zwróciłem uwagę na fakt, że w każdym towarzystwie niemal zawsze znajdzie się osoba, która w nieoczekiwanym momencie zaskoczy wszystkich obecnych swoją niepodważalną wiarą w przesąd dotyczący jakiejś sytuacji zaistniałej w danej chwili.

Ziarenko niepewności

Np. w trakcie imprezy ktoś nie może znaleźć zapalniczki i papierosa chce odpalić od świeczki… „Co robisz!!! Nie wiesz że takie odpalenie papierosa to śmierć jednego marynarza na morzu?!!” Zapada cisza i konsternacja jest ogólna… naprawdę… wszyscy zaczynają szukać zapalniczki, chociaż nie ma nic na potwierdzenie prawdziwości wykrzycznej przez kolegę tezy. Ziarenko niepewności zostaje zasiane… Co ciekawe, gdybyśmy w trakcie tej samej rozmowy mieli odmienne zdania co do polityki w naszym kraju, to kto wie jak mogłaby się zakończyć taka dyskusja, ale o zabobonach się nie dyskutuje i jest to stwierdzony stan faktyczny, który w sposób oczywisty przyjmujemy do wiadomości. Jest to dla mnie dosyć osobliwa i niesamowita sytuacja 

Niby nikt się nie przejmuje, ale…

Tak mnie to zaintrygowało, że zacząłem przytaczać zapamiętane przesądy w różnych sytuacjach i w międzynarodowym towarzystwie. I tak upominałem: „nie siadaj na rogu stołu, bo zostaniesz starą panną„, „co, masz zły humor, wstałeś pewnie lewą nogą„, itp, itd. Scenariusz zawsze taki sam – niby nikt się nie przejmuje, ale panna (przezornie?) nie siada na rogu stołu, a złośnik tłumaczy się że przecież inaczej wstać nie mógł. Zastanawiające i ciekawe jest to, że mimo iż na emigracji spotykają się różni ludzie z różnych części naszego kraju, zabobony i gusła wszędzie są takie same, czasem różniąc się jedynie drobiazgami – głównie „odczynieniami”. Interesujące…

Zapytałem swych przyjaciół i znajomych o znane im przesądy i… wszyscy jak jeden coś tam niby pamiętali, ale niemal w każdym przypadku słyszałem: „wiesz, to tylko takie gadanie, ale babcia mówiła…”  Dosyć zabawne jest to że wszyscy moi rozmówcy starali się zachować tak, by się nie ośmieszyć… Oto lista TOP 10 wysłuchanych przeze mnie polskich przesądów:

POLSKA

zabobony

1. Czarny kot przebiegający nam drogę – pech 
2. Przejście pod drabiną opartą o ścianę – pech 
3. Piątek trzynastego – he, he… trzeba go przeżyć 
4. Spotkanie kominiarza – spełnienie pomyślanego życzenia pod warunkiem złapania za guzik (gdzieniegdzie koniecznie metalowy), nawet cudzy 
5. Znalezienie czterolistnej koniczyny – szczęście oczywiste 
6. Stawianie butów na stole – rychłe nadejście biedy 
7. Wstanie lewą nogą z łóżka – zły dzień w złym humorze 
8. Nieświadome założenie ubrania na lewą stronę – szczęście jest tuż, tuż 
9. Nierozpoznanie swego znajomego – będzie żył długo 
10. Pieniążek znaleziony orzełkiem do góry – jeden „chuch” i szczęście gotowe 

Całkiem niedawno, w przepastnych zasobach internetu natknąłem się na podobną listę zabobonów funkcjonujących w Holandii. Okazuje się, że są niemal takie same jak nasze  Oceńcie sami:

HOLANDIA

przesaday

1. Ongeluksgetal 13 – pechowa liczba 13 
2. KLavertje vier – czterolistna koniczyna 
3. Zwarte kat – czarny kot 
4. Hoefijzer – podkowa przynosząca szczęście 
5. Vallende ster – spadająca gwiazda spełniająca pomyślane życzenie 
6. Onder een Ladder doorlopen – pechowe przechodzenie pod drabiną 
7. Gekruiste vingers – skrzyżowane palce będące gestem życzącym komuś powodzenia 
8. Spiegel breken – rozbite/pęknięte lustro wieszczące 7 lat nieszczęścia 
9. Afkloppen – „odpukiwanie” w nieobrobione drewno (żelazo też może być)  
10. Konijnenpootje – trzymana przy sobie królicza łapka przynosząca szczęście 

A zatem nie tylko my mamy swoje zabobony. Wierzą w nie wszystkie nacje, bo przecież chodzi zawsze o te same najważniejsze sprawy: szczęście/pech, miłość/rozstanie, pieniądze/bieda. Niezależnie od narodowości, kultury – zrobisz coś wbrew „zaleceniom”, a będziesz odpowiedzialny za swoje lub czyjeś nieszczęście…

pech

Spróbujcie sami w swoim środowisku zorientować się w temacie, a przekonacie się, że mam rację. Ja osobiście podchodzę do tego tematu jak większość – trochę ze śmiechem, trochę z powagą, ale niepokój gdzieś temu towarzyszy – zwłaszcza gdy faktycznie po zaistniałej sytuacji dotknie nas szczęście lub pech… Na szczęście do pracy wstaję zawsze prawą nogą (bo tak stoi moje łóżko), tylko ubranie zakładam po ciemku – może jutro „uda się” metkami do wierzchu? 

Bądź na bieżąco!

FB

Z ostatniej chwili: w Bułgarii, jeśli panna młoda w dniu ślubu zobaczy żywą świnię, to… no właśnie… co? Zachowam to dla siebie, a Was pozostawiam z „wujkiem Google„… 

Pozdrawiam Bardzo Serdecznie… 

Tomek Piechocki
(23 września 2018, Boskoop, Holandia)