Jaka jest najprawdziwsza prawda o meldunku w Holandii?

Całkiem niedawno, w miejscowości Alphen a/d Rijn zobaczyłem ciekawy obrazek: pod budynek gemeente podjeżdża chyba z dziesięć busów biur pośrednictwa pracy, z pojazdów tych wysypuje się jakaś setka osób które w wchodzą do urzędu i hurtowo – za stosowną kolejnością – są meldowani. W natłoku ludzi przemieszcza się osoba udzielająca szybko (w celu usprawnienia formalności meldunkowych) fachowej porady językowej, a w tym samym czasie jedna z urzędniczek wychodzi zza kontuaru i robi zdjęcia telefonem – chcąc chyba uwiecznić fakt i chęć Polaków, Słowaków oraz Czechów do zameldowania się w Holandii. 

Wszystko przebiega bardzo sprawnie – sto osób, jedna godzina, formalności zakończone. I co dalej? 

(Nie)zbędna biurokracja

Od wielu lat Polacy (i inne nacje) w Holandii żyją i pracują bez meldunku, no bo po co? Przyjeżdżamy, pracujemy, wyjeżdżamy i tak w kółko. Wiec po co ten meldunek nam Polakom napędzającym koniunkturę gospodarczą Holandii i pompującym euro w Polsce, który teraz holenderscy włodarze uznali za absolutnie wymagany? W mojej ocenie jest to dość dziwna sytuacja, gdyż na przykład Polska goniąca zachodnią Europę we wszystkim w czym tylko może, w chwili obecnej odstępuje od meldowania własnych obywateli, wydając dowody osobiste bez meldunku – dziwne są te postanowienia Schengen… 

Zarobkowa przepaść, ale podatkowa równość

Czy holenderskie novum można wytłumaczyć chęcią zwiększenia kontroli nad obcokrajowcami, czy uzyskania w końcu wiarygodnych informacji o faktycznej ilości imigrantów zarobkowych? Trudno temu zaprzeczyć, choć wydaje mi się że chodzi tu tylko i wyłącznie o pieniądze…

Wszem i wobec wiadomo, że osoby legalnie zatrudnione na terenie Holandii wyciągają z budżetu państwa ogromne kwoty pieniędzy w postaci dodatków rodzinnych, „rozłąkowych” czy zasiłków dla bezrobotnych – jest to niezaprzeczalny fakt, ale to nam się prawnie należy – a stałe zameldowanie obciąży nas kolejnymi podatkami (ściekowy, śmieciowy, kanałowy) które będziemy płacić takie same jak Holendrzy, choć zarabiamy niewspółmiernie mniej od nich za dużo cięższą pracę.

Nowe realia i stare pytania

Idąc dalej tym tropem, wyłania się nowy, dotąd nieznany wizerunek pazernych biur pośrednictwa pracy, które meldując pracownika pod wskazanym adresem obciążają go „nowymi” podatkami, a same nabijają sobie portfele pieniędzmi, po raz kolejny – i to legalnie – wykorzystując uczciwie pracujących ludzi. W tym też momencie przychodzi mi na myśl zupełnie inny obraz i pytanie: czy takie same przepisy i podatki dotyczyć będą dziesiątek tysięcy nowych emigrantów zza innych granic? …

Tomek Piechocki

Piechocki

22 września 2015, Alphen aan den Rijn, Holandia