🇺🇸 Amerykanie zapłacą więcej za holenderski ser, piwo i tulipany. Czyli jak Trump uczynił goudę towarem luksusowym
Aktualności | 14-04-2025 | 17:15 | Czas czytania: 3 minuty
Czy Amerykanie przestaną popijać Ketel1 i gryźć goudę z uśmiechem na ustach? Nowe cła importowe zaserwowane przez Donalda Trumpa mają na celu „ochronę amerykańskiego przemysłu”, ale w efekcie robią krzywdę zarówno smakoszom zza oceanu, jak i holenderskim eksporterom. A wszystko przez… sery, piwo i kwiatki 😉
🧀 Gouda tylko na specjalne okazje?
Holenderska gouda była już wcześniej traktowana w USA jak wykwintna przekąska dla snobów z Brooklynu. Ale teraz? To już poziom szampana z szafranem. Za kilogram młodego sera w amerykańskim supermarkecie zapłacisz (w przeliczeniu z dolarów) około 20 euro. A za stary, dojrzewający gouda deluxe? Proszę bardzo – nawet 40 euro.

Dlaczego? Bo importerzy muszą teraz płacić 20% podatku od wartości zakupu. To tak, jakby ktoś doliczał Ci haracz za każdy plasterek sera. Wprawdzie nie wiadomo, ile tej ceny trafi ostatecznie do kieszeni Donalda Trumpa (czyli amerykańskiego fiskusa?), ale jedno jest pewne – taniej nie będzie, nawet, jeśli cła ’niby to’ odroczono na 90 dni.
Eksperci z ABN AMRO już zacierają ręce… z nerwów. Przewidują spadek eksportu sera do USA o 38%, co oznacza 44 miliony euro mniej w holenderskiej kasie. A to już nie są drobne do automatów na stroopwafle.
🍺 Piwo też do kieszeni głębszej niż kanał w Amsterdamie
Amerykanie mają słabość do Heinekena i spółki. W 2024 roku Holendrzy wysłali do USA piwa za 640 milionów euro. Ale teraz każda butelka holenderskiego złotego trunku będzie miała dodatkową „czapeczkę” – z podatkiem.

Na celowniku znalazły się też mocniejsze alkohole. Przykład? Firma Nolet, właściciel marki Ketel1, która aż 27% swojej sprzedaży zawdzięcza amerykańskim klientom. I choć jenever brzmi dla Amerykanina jak choroba weneryczna, to „Ketel One Vodka and Soda” schodziła tam jak ciepłe bułeczki.



Właściciele nowojorskich liquor stores już zaczęli łapać się za głowę i z ulgą wspominać czasy, kiedy inflacja była największym problemem.
🌷 Tulipany z cłem – kwiatki z kartką „From Holland”
To nie żart – nawet cebulki tulipanów muszą teraz płacić za swoje obywatelstwo. USA od lat jest największym klientem holenderskich ogrodników – ponad miliard cebulek rocznie płynie przez ocean, często bezpośrednio zamawianych przez internet. Ale teraz każda z nich musi przejść odprawę celną.

W sklepach? Owszem, nadal będą cebulki „From Holland”, tylko że teraz z dodatkową naklejką: „Price increased due to freedom” 😀
⚙️ Na szczęście maszyny mają się dobrze
Nie wszystko jest jednak stracone. Największy (kwotowo) eksport do USA to nie jedzenie i kwiatki, tylko sprzęt ciężkiego kalibru: jak maszyny rolnicze, urządzenia przemysłowe i aparatura medyczna (od Philipsa).


Ale spokojnie – tylko 5% całkowitego eksportu Holandii trafia do USA. Więc płakać nie ma co. Można co najwyżej westchnąć, że Amerykanie będą musieli pić swoje lokalne piwo i jeść swój cheddar. A to dopiero kara 😉
🔚 Kto naprawdę płaci?
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Trump mówi o „ochronie amerykańskiego przemysłu”, a kończy się na tym, że amerykańscy konsumenci będą bulić więcej, a europejscy eksporterzy mniej zarabiać 🙂

Ale może o to chodzi? W końcu nic tak nie wzmacnia narodu jak ser, na który nikogo nie stać i piwo, otwierane ze łzami w oczach i bólu w okolicach…. portfela 😀
(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):AI/archiwum)