Graniczne Kontrole w Holandii: Nowy Rozdział w €uropejskim Teatrze Absurdów?
Aktualności | 17-11-2024 | 17:00 | Przeczytasz w 3 minuty
„Paszport proszę!” Holandia przetestuje cierpliwość mieszkańców? Od 9 grudnia w kraju wiatraków i tulipanów zaczną obowiązywać graniczne kontrole. Decyzja ta, podjęta podczas obrad rady ministrów, wprowadza tzw. mobilne patrole graniczne. Na pierwszy rzut oka, wszystko wydaje się całkiem logiczne – ograniczenie napływu migrantów i walka z przestępczością transgraniczną. Ale czy aby na pewno?
Kto, co i dlaczego?
Minister ds. azylu, Marjolein Faber, już wcześniej przygotowywała grunt pod tę decyzję, angażując żandarmerię wojskową (marechaussee). Główne założenie? Zredukować liczbę osób przekraczających granicę, które „nie powinny” znaleźć się w Holandii. Faber zapewnia, że wszystko odbywać się będzie w sposób, który jak najmniej zakłóci życie codzienne – w tym ekonomię oraz ruch przygraniczny.
Na lotniskach natomiast kontrole będą przeprowadzane tylko na „specyficznych lotach”, gdzie istnieje ryzyko nielegalnej migracji lub przestępczości.
Mimo wszystko, zapach biurokratycznego zamętu unosi się w powietrzu niczym aromat smażonego dorsza na holenderskim festynie.
Europejskie prawo kontra holenderskie ambicje
Decyzja ta może wydawać się nieco sprzeczna z ideą Unii Europejskiej o swobodnym przepływie ludzi i towarów. Według unijnych przepisów, kontrole wewnętrznych granic są możliwe jedynie w „szczególnych okolicznościach”. Czy liczba migrantów kwalifikuje się jako „szczególna okoliczność”? Ministerstwo wyraźnie liczy, że tak – a na wszelki wypadek informuje wszystkie unijne instytucje z miesięcznym wyprzedzeniem.
„Straszni” migranci i surowa koalicja
Koalicja PVV, VVD, NSC i BBB (czytaj: „klub fanów zamykania granic”) już w zeszłym roku zapowiedziała wprowadzenie „najsurowszych zasad przyjmowania azylantów w Europie”. Mobilne kontrole graniczne to zaledwie część tego planu. Czy zatem Holandia idzie w ślady Węgier i Polski? Może, ale z większą dozą pragmatyzmu – choć i ten czasami balansuje na granicy farsy.
Na niemiecką modłę
Nie sposób nie zauważyć inspiracji Niemcami, które wprowadziły podobne kontrole wcześniej. Widocznie holenderscy politycy uznali, że warto sięgnąć po sprawdzony (albo i nie) model swoich sąsiadów ze wschodu. Może to efekt lokalnego trendu? Niemcy mają currywurst, Holendrzy mają krokiety – a teraz obie strony mają kontrole graniczne.
Czy to ma sens?
Z jednej strony, decyzja wydaje się być odpowiedzią na realne problemy. Z drugiej – można się zastanawiać, czy jest to faktycznie rozwiązanie, czy tylko polityczna inscenizacja. Czy mobilne kontrole faktycznie zatrzymają napływ migrantów? A może tylko przysporzą kłopotów tym, którzy po prostu chcą dojechać do pracy?
Ostateczny werdykt poznamy za pół roku, kiedy decyzja o przedłużeniu (lub zakończeniu) kontroli zostanie ponownie rozważona. Do tego czasu, kierowcy i pasażerowie przygranicznych regionów powinni się przygotować na to, że być może ich codzienna rutyna zostanie wzbogacona o obowiązkowy postój i pytanie: „Dokąd to, panie kolego?” 😉
Wszystko wskazuje na to, że Holandia postanowiła poważnie potraktować europejskie granice – choć nie bez pewnej nuty absurdu. Czy te kontrole okażą się skuteczne, czy jedynie symbolicznym gestem politycznym? To pytanie pozostaje otwarte, ale jedno jest pewne: na granicach będzie się działo 😀
Tak więc, drodzy czytelnicy, zanim wyruszycie na zakupy do niemieckiego Kauflandu, upewnijcie się, że macie ze sobą paszport. A nuż holenderska straż graniczna okaże się bardziej surowa niż sprzedawczyni przy kasie 😉
(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):Pixabay,archiwum,AI)
