Amerykańska ruletka: Co Trump zafunduje Holandii w swojej drugiej kadencji?

Aktualności | 22-01-2025 | 11:00 | Czas czytania 5 minut

Kiedy w 2025 roku Donald Trump powrócił do Białego Domu, świat po raz kolejny zaczął drżeć. Bo choć z amerykańską polityką jest jak z najnowszymi trendami w modzie – pojawiają się, a potem znikają – to Trump, jak widać, nie ma zamiaru się wycofać. Holandia z niepokojem patrzy na tę rewolucję: cła na europejskie produkty, kontrowersyjne decyzje w kwestiach klimatu i niepokój w relacjach międzynarodowych – to tylko początek. A gdzie w tym wszystkim miejsce na stabilność, współpracę i… spokój? No właśnie.

Nowy prezydent USA – czy Holendrzy już się boją, czy może mają nadzieję?

Nowy prezydent USA właśnie objął fotel w Białym Domu, a Holandia, jak zawsze, obserwuje ten spektakl z lekkim zdziwieniem, dosypując kolejny popcorn. To jak oglądanie reality show – każda decyzja to nowe, absurdalne wyzwanie, które mogą komentować wszyscy, tylko nie ci, którzy są odpowiedzialni za końcowy chaos. Czego więc możemy się spodziewać po tej nowej (starej?) twarzy?

1. Nadzieje na zmiany

Oczywiście, w każdym cyrku musi być choć trochę nadziei. Holendrzy – jak to Holendrzy – są pragmatyczni, więc starają się trzymać z boku i nie panikować. Może nowy prezydent będzie odrobinę bardziej przewidywalny niż poprzednio, a może po prostu postawi na tradycyjny chaos – bądźmy szczerzy, to by było zaskakujące, gdyby nagle zaczął działać zgodnie z oczekiwaniami. Dlatego Holandia wstrzymała oddech na kolejny „przewrót”.

Mówiąc o nadziejach, trzeba od razu wspomnieć o kwestii klimatu – Holandia naprawdę ma nadzieję, że ten prezydent przynajmniej nie wyciągnie umów z kieszeni, bo wtedy poczujemy się jak uczestnicy tego samego reality show, tylko znowu jako statyści w tle. Kiedy Biden postanowił wrócić do Porozumienia Paryskiego, Holandia zastanawiała się, czy to już ta dobra chwila, by zacząć zbierać deszczówkę, ale Trump? Hm, Trump pewnie z radością ogłosi, że „porozumienia są przestarzałe„, a Holandia zacznie planować jak na dłuższą metę utrzymać wodociągi przy życiu.

2. Obawy


A teraz obawy, bo przecież nie tylko „nadzieje na zmianę” powinny znaleźć swoje miejsce w tym artykule. Holandia patrzy na USA z niepokojem, niczym podróżnik, który ma wrażenie, że za chwilę wpadnie na dziurawy most. W końcu każdy nowy prezydent może przyciągnąć… powiedziałbym: „nieprzewidywalne zmiany„, ale o to właśnie chodzi – Holandia nie wie, jak dramatyczne mogą być nowe decyzje…

No i, rzecz jasna, temat imigracji. Trump to przecież mistrz nieprzewidywalnych decyzji – gdzie w tym wszystkim Holandia? Gdzieś pomiędzy nowymi „światłami” na granicach i całą resztą – po prostu patrzymy, bo to i tak nie nasz problem, prawda? Ale kto będzie miał więcej do powiedzenia w tej sprawie, to już się okaże, bo Ameryka zdecydowanie lubi robić więcej zamieszania niż Holandia.

A jeśli Trump zechce wprowadzić swoje cła na europejskie (i nie tylko) produkty? No cóż, Holandia może jedynie pokręcić głową i z nadzieją spojrzeć na sąsiednie kraje licząc, że nie będzie trzeba odpalać „planów awaryjnych„. Cła na europejskie towary? Zaskoczenie? Holandia już to widziała, gdy Trump zaczął drzeć koty z Chinami, ale teraz, gdy cła dotkną jeszcze bardziej jej własnych firm, pewnie będzie to kolejna „niespodzianka„.

3. Pragmatyzm vs. teatralność


A co z tą całą amerykańską teatralnością? Holandia już dawno nauczyła się, że nie warto traktować każdego amerykańskiego prezydenta jak reżysera, który potrafi podjąć najtrafniejsze decyzje w tym politycznym teatrze. Cóż, Holandia może być dosyć rozbawiona i nieco rozczarowana – nie po to siedzi na tej (nie)wielkiej, pomarańczowej wyspie, by martwić się, co zrobi Biały Dom. W końcu to nie Holandia wybiera, to Amerykanie. Więc wiesz, Holandia i tak nie wyciągnie z tego żadnych lekcji.

4. Elon Musk – nowy doradca Trumpa, czyli jak z Marsa na Ziemię


No i jak tu nie wierzyć w cudowne zbiegi okoliczności? Trump, po powrocie do Białego Domu, z chęcią przyjął nowego doradcę – Elona Muska. Tak, tego samego Muska, który wprowadził nas w erę przełomowych technologii, a teraz, nie tylko w rakietach, ale i w polityce, ma zamiar wznieść Amerykę na wyżyny – pod warunkiem, że nie zapomni najpierw założyć kilku nowych firm kosmicznych, sprzedać milionów elektrycznych samochodów Marsjanom i oczywiście zaopatrzyć cały świat w swoje rozwiązania z zakresu transportu i energii.

Ach, jeśli tylko Musk przekształci Waszyngton w futurystyczne centrum innowacji, na pewno będą to niezapomniane czasy! Przynajmniej będzie się działo, kto by nie chciał widzieć prezydenta Trumpa przesiadującego w Tesli, a dookoła… Marsjański krajobraz 😀

5. Putinowi się podoba?


A teraz, przechodząc do osoby, którą Holandia zna trochę mniej – Putin. A co, jeśli Putin uśmiecha się szeroko, słysząc, że Trump znów wraca do Białego Domu? Zawsze można liczyć na tego rodzaju sojusze – a kto inny będzie w stanie nawalić tyle porozumień, co Trump? Holandia patrzy, jak Putin cieszy się z tego „idealnego” prezydenta, który raczej tworzy bałagan niż skutecznie rozwiązuje problemy.

Putinowi się to podoba – dla niego Trump to idealny chaos w globalnej polityce. No cóż, Holandia patrzy na to z lekkim rozbawieniem, bo i tak na końcu to Holandia będzie musiała poradzić sobie z nadmierną liczbą niezrozumiałych decyzji.

6. Ewentualny wpływ na sytuację globalną


Na koniec – wpływ nowego prezydenta na sytuację globalną. Cóż, jeśli Trump postanowi zabrać się za gospodarkę, pokój, klimat i imigrację, Holandia będzie musiała jakoś żyć w tej bałaganiarskiej rzeczywistości. Gospodarka, cła, umowy – wszystko to w rękach Trumpa, a Holandia, jak zawsze, stara się jakoś nawigować przez te burze. Jeśli Trump zdecyduje się wrócić do dawnej polityki „wycofania”, Holandia będzie musiała ponownie zarządzać wszystkim na własną rękę. A tak naprawdę – co to zmienia? I tak to Holandia wciąż będzie stać w centrum Europy, gdzie wszyscy muszą się podporządkować decyzjom Ameryki 😉

(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):Pixabay,Pexels,AI,archiwum)