Amsterdam: Lepiej sam napraw kran – fachowcy uciekli z miasta!
Aktualności | 19-01-2025 | 17:30 | Czas czytania 2 minuty
Amsterdam – miasto, w którym zaparkowanie auta to większe science fiction niż „Blade Runner”. W tej utopijnej dystopii, gdzie „ekologia” oznacza wyciśnięcie ostatnich kropli zdrowego rozsądku z miejskiej infrastruktury, praca dla hydraulików, cieśli czy dekarzy stała się sportem ekstremalnym.
Zapomnijcie o fachowcach w centrum miasta – oni już dawno wyparowali. Czemu? Bo każdy, kto raz spróbował znaleźć miejsce do parkowania w Amsterdamie, przemyślał swoje życiowe decyzje i postanowił robić coś prostszego. Na przykład wspinać się na Mount Everest z lodówką na plecach 😉
Parking? Jaki parking?!
Jak wygląda praca fachowca w Amsterdamie? Wyobraźcie sobie godzinne poszukiwania miejsca do zaparkowania, które w końcu znajdujecie w sąsiednim mieście 😉 Potem spacer z narzędziami ważącymi tyle, co bagaż każdego turysty na lotnisku Schiphol 😉 A na końcu – klient, który kiwa głową i mówi: „Panie, ja za to płacić nie będę!”.
Niektórzy próbują doliczyć te wszystkie koszty klientom. Ale przecież nawet w Amsterdamie, gdzie ludzie płacą 12 euro za czystek bio-organiczny z dodatkiem z pyłku z rogu jednorożca, hydraulik nie może powiedzieć: „Proszę pana, godzina w korku kosztuje dodatkowo 100 euro”.
Fachowcy vs. dystopia
Fachowcy zgodnie twierdzą, że praca w Amsterdamie to coś pomiędzy survivalem a testem cierpliwości Buddy 😉 Wielu woli po prostu unikać miasta, chyba że w sytuacji absolutnego kryzysu, np. zalanej łazienki w Rijksmuseum 😀
Dla tych, którzy jeszcze nie uciekli do Purmerend czy Badhoevedorp, życie stało się ciągłą walką. Gdyby Amsterdam ogłosił igrzyska miejskiej zaradności, hydraulicy mieliby największe szanse na złoto. O ile udałoby im się znaleźć parking pod areną 😉
Rozwiązanie? Nie liczcie na to
Miejscy urzędnicy obiecują dialog z fachowcami. Co to oznacza? Prawdopodobnie kolejne konsultacje, które skończą się powtarzaniem: „Doceniamy problem i pracujemy nad nim”. W tłumaczeniu: „Nic się nie zmieni, ale dzięki za zgłoszenie!”.
W końcu to Amsterdam – tu rzeczywistość zawsze wygrywa z logiką. Ale nie martwcie się, fachowcy. W razie potrzeby możecie zawsze zamienić samochód na rower cargo albo latający dywan 😀 Tego ostatniego jeszcze nie opodatkowali 😉
(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):Pexels/AI/archiwum)