Co się dzieje, gdy system „pęka i trzeszczy” – sytuacja uchodźców ukraińskich w Holandii

Aktualności | 06-11-2024 | 11:00 | Tekst przeczytasz w 2 minuty

Pewnie nie raz zdarzyło Ci się usłyszeć o sytuacjach, w których coś zaczyna „pękać i trzeszczeć”. I, jak się okazuje, nie tylko w Polsce czy w innych krajach – również w Holandii problem z uchodźcami ukraińskimi zaczyna przypominać tę właśnie metaforę. Gminy w Holandii stoją na krawędzi, próbując wywiązać się z odpowiedzialności, którą w 2022 roku przeniesiono na ich barki. Władze lokalne odczuwają ogromne trudności w zapewnianiu odpowiednich warunków dla setek tysięcy uchodźców, a krajowa administracja… no cóż, raczej nie pali się do tego, by zadziałać skutecznie.

Gminy – bohaterowie, którzy zaczynają się męczyć

W 2022 roku, kiedy wojna na Ukrainie wybuchła, holenderski rząd postanowił przekazać gminom zadania związane z organizowaniem i utrzymaniem miejsc dla uchodźców. Cóż, z początku to miała być szlachetna misja, której celem było wspólne działanie na rzecz uchodźców. Dziś, ponad dwa lata później, mamy ponad 90 000 miejsc dla uchodźców rozlokowanych w niemal każdej gminie w Holandii. Oczywiście gminy musiały przejąć także inne obowiązki – rejestrację uchodźców, dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji, organizowanie działań rekreacyjnych i edukacyjnych. Brzmi jak ambitny plan, prawda?

Ale cóż, jak to zwykle bywa, teoria i praktyka nie zawsze idą w parze. Władze lokalne zaczynają mówić głośno, że system, który miał działać bez zarzutu, wcale nie jest taki stabilny. W rzeczywistości wszystko „pęka i trzeszczy” – tak przynajmniej wynika z petycji, którą w ubiegłym tygodniu Mark Boumans, przewodniczący Tymczasowej Komisji ds. Azylu i Migracji, wręczył holenderskiemu parlamentowi.

„Pękający” system – co tak naprawdę się dzieje?

Gminy w Holandii już od jakiegoś czasu alarmują, że obecny system jest na granicy wytrzymałości. Władze lokalne nie mają już zasobów, by odpowiednio zapewniać wszystkim uchodźcom warunki, na które liczyli. Problemem jest nie tylko ogromna liczba osób, które trzeba przyjąć, ale także brak odpowiedniego wsparcia finansowego i organizacyjnego ze strony rządu centralnego. Gminy zaczynają coraz głośniej wyrażać swoje obawy, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, nie będą w stanie dłużej zapewniać odpowiednich warunków dla uchodźców, a to doprowadzi do kryzysu. I to nie jest jakiś lokalny dramat – to może mieć reperkusje na cały kraj.

Wkład finansowy uchodźców ukraińskich – czy powinni płacić za swoje utrzymanie?

Warto zwrócić uwagę na kwestię, która często umyka w dyskusjach o uchodźcach ukraińskich w Holandii. Przed wojną wielu z tych, którzy teraz uciekli, stanowili członków wyższej klasy społecznej – przedsiębiorców, ludzi biznesu, profesjonalistów. Osób, które posiadały zasoby finansowe, a w przypadku wielu z nich także nieruchomości. I choć wojna rzeczywiście zniszczyła wiele żyć, to nie oznacza, że ci, którzy przyjeżdżają do Holandii, powinni być traktowani jak osoby, które zaczynają od zera i nie mają nic. Niektóre z tych osób wciąż posiadają oszczędności, nieruchomości, a niektórzy nadal mogą liczyć na pomoc finansową z zagranicy, czy to od rodziny, czy to z powrotem w Ukrainie.

W świetle tych faktów, pojawia się pytanie – czy osoby te powinny pokrywać część kosztów swojego pobytu? Przecież Holandia, jako jeden z krajów najbardziej hojnych w udzielaniu pomocy uchodźcom, zapewnia uchodźcom niemal wszystkie koszty – od zakwaterowania, przez opiekę zdrowotną, po edukację. Czy naprawdę każdy, kto przyjeżdża, powinien mieć wszystko za darmo? Tym bardziej, jeśli część z tych osób, zanim wojna wybuchła, prowadziła stabilne, dobrze opłacane życie?

Nie chodzi o to, by obciążać uchodźców dodatkowymi opłatami w momencie, kiedy zmagają się z traumą wojny, ale być może warto rozważyć model, w którym osoby zamożniejsze – które mogłyby sobie pozwolić na pokrycie części kosztów, wpłacają wkład finansowy w swoje utrzymanie. Taki system mógłby odciążyć zarówno holenderskie gminy, jak i same uchodźcze rodziny, które miałyby szansę na szybszą integrację finansową i „powrót do życia” po traumatycznym doświadczeniu.

Co robić dalej?

Cóż, na pewno potrzebne są realne zmiany. Gminy w Holandii apelują do rządu i parlamentu o stworzenie długoterminowego planu, który uwzględnia nie tylko obecne wyzwania, ale także perspektywę przyszłości. Potrzebne są również odpowiednie fundusze i zmiany w przepisach prawnych, które umożliwią gminom skuteczne zarządzanie kryzysem uchodźczym. W przeciwnym razie, jeżeli sytuacja nie zostanie szybko zażegnana, może się okazać, że system ochrony uchodźców w Holandii zderzy się z rzeczywistością i zacznie funkcjonować na zasadzie „na razie się jakoś trzyma”. A to nie jest dobry znak.

A więc, rządzie Holandii, czas na ruch!

Rząd, Sejm i wszyscy odpowiedzialni za tę sytuację powinni pochylić się nad sprawą, zanim będzie za późno. Gminy nie mogą dłużej ponosić odpowiedzialności za wszystko – potrzebują wsparcia, a także planu, który umożliwi im skuteczne i bezpieczne zarządzanie procesem przyjmowania uchodźców. Chyba najwyższy czas, aby rząd wyszedł z „bańki” i zrozumiał, że „pękający” system w końcu będzie musiał się rozpaść, jeśli nic się nie zmieni.

Podsumowanie

Holenderskie gminy apelują do rządu o konkretne działania, aby zapewnić długoterminowe wsparcie dla uchodźców z Ukrainy. Potrzebne są zmiany w przepisach prawnych oraz dodatkowe środki finansowe. Warto także zastanowić się nad modelem, w którym osoby o wyższej sytuacji materialnej mogą wnieść wkład finansowy w pokrywanie kosztów swojego pobytu, co odciążyłoby system i pomogło w integracji. Jeśli nic się nie zmieni, system, który miał być modelem do naśladowania, wkrótce może zostać zniszczony przez własne obciążenia. Może pora, by politycy zaczęli traktować ten problem poważnie, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):Pixabay,AI,archiwum)