Holandia i podatki drogowe `2025 – szykujcie się na ARMAGEDON!
Aktualności | 01-03-2025 | 12:30 | Czas czytania: 3 minuty
Holandia słynie z wysokich podatków, a kierowcy dostają tu po kieszeni równie solidnie, co przy tankowaniu na autostradzie. Obecnie obowiązują dwa główne podatki drogowe: MRB i BPM, ale rząd ma w zanadrzu jeszcze kilka „genialnych” pomysłów, które sprawią, że jazda po holenderskich drogach stanie się jeszcze droższą przyjemnością. Przyjrzyjmy się, ile już płacimy i jakie nowe haracze szykują nam decydenci.
Obecne podatki drogowe w Holandii
MRB – motorrijtuigenbelasting, czyli abonament za posiadanie auta
Podatek MRB to obowiązkowa danina, która sprawia, że nawet jeśli auto stoi i rdzewieje pod domem, to i tak płacisz. Jego wysokość zależy od:
- masy pojazdu – im cięższy, tym wyższa opłata (bo przecież ciężkie auta bardziej zużywają drogi, prawda?),
- rodzaju paliwa – posiadacze diesli płacą najwięcej, bo są największym złem tego świata, benzyniaki trochę mniej, a elektryki przez jakiś czas cieszyły się ulgami,
- miejsca zamieszkania – tak, w zależności od prowincji możesz płacić więcej lub mniej, bo czemu by nie? Średni roczny koszt MRB to około 650 euro, ale jeśli masz ciężkiego diesla, to szykuj się na ponad 1 000 euro.
BPM – belasting op personenauto’s en motorrijwielen, czyli kara za posiadanie auta
To podatek rejestracyjny, który płaci się jednorazowo przy pierwszej rejestracji auta w Holandii. Zasada jest prosta: im więcej CO₂, tym więcej kasy idzie do skarbca. Dzięki temu import używanych aut stał się w Holandii zabawnie drogi – no bo przecież lepiej, żeby ludzie jeździli starymi rzęchami, niż kupili coś sensownego z zagranicy.
Planowane zmiany i nowe podatki – rząd idzie po więcej
1. Koniec zwolnienia z BPM dla samochodów dostawczych – przedsiębiorcy, płaczcie!
Od 2025 roku właściciele aut dostawczych z silnikami spalinowymi będą musieli płacić pełny BPM. Do tej pory mieli ulgę, ale rząd uznał, że to już za dużo dobrego. Stawka? 66,91 euro za każdy gram emisji CO₂, a od 2025 roku kwota ta może wzrosnąć nawet do 74,41 euro za gram. Tak, dobrze czytasz – to nie pomyłka. Średnia emisja CO₂ dla samochodów dostawczych wynosi około 185 g/km, co oznacza, że rejestracja nowego dostawczaka może kosztować przedsiębiorcę ponad 12 000 euro. Oczywiście wyjątek dla elektryków – bo przecież przedsiębiorcy już śpią na kasie i stać ich na drogie e-auta.
2. Podatek od przejechanych kilometrów – płacisz, bo jedziesz
Od 2030 roku zamiast stałego MRB rząd wprowadzi nowy sposób drenowania portfeli: opłaty za przejechane kilometry. Stawka ma wynosić od 7 do 8 centów za kilometr. Oficjalnie – chodzi o zmniejszenie korków i emisji CO₂. W rzeczywistości? Po prostu dodatkowy sposób na ściągnięcie kasy od kierowców.
3. Opłaty dla ciężarówek od 2026 roku – transport dostanie po garbie
Ciężarówki będą płacić 17,5 euro za każde 100 km. Podobno pieniądze mają iść na rozwój ekologicznych rozwiązań transportowych. Brzmi pięknie, ale jak zwykle skończy się na tym, że koszty wzrosną, a firmy transportowe odbiją to sobie na klientach – czyli na nas wszystkich.
Podsumowanie – taniej już było
Podatki drogowe w Holandii są już teraz absurdalnie wysokie, ale rząd nie zamierza na tym poprzestać. Nadchodzące zmiany najmocniej uderzą w właścicieli diesli, samochodów dostawczych i firm transportowych. Dla zwykłych kierowców największym ciosem będzie podatek od kilometrówki – czyli dosłownie płacenie za to, że masz czelność jeździć autem. Czy to oznacza koniec swobodnej jazdy po holenderskich drogach? Może nie, ale jedno jest pewne – Holandia potrafi doić kierowców lepiej niż krowy na polderach.
(holandia.online/wnl/foto(s):AI,archiwum)