Holender się skrzywi, Polak pokombinuje – Bruksela opodatkuje paczki z Chin!

Aktualności | 06-02-2025 | 10:30 | Czas czytania 4 minuty

Jeśli lubisz zamawiać tanie gadżety z Chin, to mamy dla Ciebie złą wiadomość. Bruksela postanowiła w końcu zrobić porządek z falą tanich przesyłek, które zalewają Unię Europejską. Wkrótce może się okazać, że za paczki o wartości poniżej 150 euro trzeba będzie płacić cło. Tak, dobrze czytasz – darmowy lunch się skończył! Chociaż, jeśli ktoś kiedykolwiek myślał, że Unia przepuści taką okazję do nałożenia dodatkowych opłat, to chyba nigdy nie miał do czynienia z holenderskim fiskusem 😉

Dlaczego Bruksela chce wprowadzić cła na tanie paczki?

Obecnie import małych przesyłek spoza UE jest zwolniony z opłat celnych, co oznacza, że konsumenci mogą cieszyć się zakupami w azjatyckich sklepach internetowych jak Temu czy Shein bez dodatkowych kosztów. Problem w tym, że ten system prowadzi do nieuczciwej konkurencji. Europejscy sprzedawcy detaliczni muszą spełniać rygorystyczne normy jakości i bezpieczeństwa, płacić podatki oraz stosować się do szeregu regulacji, podczas gdy chińskie firmy mogą sprzedawać swoje produkty bez tych obciążeń. Efekt? Unia tonie w tanich paczkach, a rodzimi przedsiębiorcy tracą klientów. W Holandii, gdzie sklepikarze ledwo zipią pod ciężarem podatków, pewnie otwierają szampana. Ale spokojnie, jeszcze nie od korka z chińskiej podróbki Moëta 😉

4,6 miliarda paczek rocznie – problem czy sukces e-commerce?

Według Komisji Europejskiej w 2024 roku do UE trafiło 4,6 miliarda paczek o wartości poniżej 22 euro. To dwukrotnie więcej niż w 2023 roku i trzy razy więcej niż w 2022 roku. Wzrost jest spektakularny, ale czy to powód do radości? Nie do końca…

Bruksela twierdzi, że ten niekontrolowany napływ tanich produktów jest szkodliwy pod wieloma względami:

  • Nieuczciwa konkurencja – europejskie sklepy mają pod górkę, bo nie mogą konkurować cenowo.
  • Jakość i bezpieczeństwo – wiele produktów nie spełnia unijnych norm.
  • Problemy ekologiczne – tanie materiały są trudne do recyklingu, a odpady rosną w zastraszającym tempie.

Niektórzy mogliby powiedzieć, że to tylko kolejna odsłona unijnej biurokratycznej gorączki, ale nie zapominajmy, że Holendrzy, znani z oszczędności, od lat walczą o to, by każda centówka podatku wracała do wspólnej kasy. Polska? No cóż, u nas paczki z Chin to niemal narodowy sport – taniej niż na bazarku, a i można znaleźć wszystko, od śrubek po skarpety wątpliwej jakości. No to teraz paczka z AliExpress będzie miała cenę biletu na Pendolino 😀

Nowe opłaty dla sklepów internetowych i kupujących

Bruksela nie tylko planuje wprowadzenie ceł na paczki o wartości poniżej 150 euro, ale także chce, by azjatyckie platformy internetowe (lub ich klienci) płaciły dodatkową opłatę na pokrycie kosztów związanych z kontrolą importowanych towarów. Jakby tego było mało, Komisja Europejska zamierza zwiększyć współpracę między służbami celnymi a krajowymi organami ds. rynku, by skuteczniej eliminować nielegalne produkty 🙂

Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego i Jana van der Nieuwenhuizena?

Darmowa dostawa? Zapomnij. Super okazje za kilka euro? To już historia. Jeśli Komisja Europejska dopnie swego, kupowanie tanich gadżetów z Chin przestanie być opłacalne. Holender, który nie znosi przepłacać, zacznie szukać innych sposobów na oszczędności, a Polak, mistrz kombinowania, znajdzie sposób, by obejść nowe przepisy (paczki na adres w Wielkiej Brytanii? Kto wie!) 😉

Tanie paczki stracą swoją „taniość” i staną się kolejną ofiarą unijnej polityki ochronnej. Czy to oznacza koniec zakupowego eldorado w chińskich sklepach internetowych? Przekonamy się wkrótce, ale jeśli sądzisz, że Bruksela odpuści kasowanie kolejnych podatków, to mamy dla Ciebie inną nowość – jednorożce nie istnieją 😉

(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):AI/Wikipedia/archiwum)

Dodatek: „Zaleje nas żółta rasa” – czy prorok miał rację?

To słynne, choć kontrowersyjne stwierdzenie, przypisywane różnym postaciom historycznym, często pojawia się w kontekście obaw przed dominacją Azji – zarówno demograficzną, jak i gospodarczą. W dzisiejszym świecie nie mamy do czynienia z „inwazją” ludzi, ale z zalewem towarów. I to nie siłą, lecz dzięki brutalnej przewadze ekonomicznej.

Z perspektywy tego artykułu można powiedzieć, że „żółta rasa” nie zalewa nas fizycznie, ale paczkami – małymi, tanimi, często niskiej jakości, ale jednocześnie nieodparcie atrakcyjnymi dla konsumentów w Europie. Azjatyckie platformy e-commerce jak Temu, Shein czy AliExpress skutecznie wykorzystały unijne przepisy o zwolnieniach celnych i zbudowały gigantyczne imperia sprzedaży, konkurując ceną z lokalnymi sklepami, które muszą płacić podatki i stosować się do unijnych regulacji.

Bruksela próbuje teraz zatrzymać ten strumień, ale czy skutecznie? No cóż, historia pokazuje, że Europa zawsze reaguje spóźniona i niekoniecznie z najlepszymi rozwiązaniami. Czy dodatkowe cła coś zmienią? Być może jedynie tyle, że ceny pójdą w górę, a Polak – jak to Polak – wymyśli sposób na ominięcie nowego systemu. A Holender? Pewnie skrzywi się i nadal będzie kupował taniej, tylko tym razem bardziej kombinując.

Więc jeśli miałby nas „zalać” import z Chin, to już to zrobił – i zrobił to legalnie, z błogosławieństwem samej Unii Europejskiej. Dopiero teraz, gdy europejscy przedsiębiorcy przestali wyrabiać, politycy obudzili się z ręką w… paczce…