Hotelowy apartament, czy… pomieszczenie gospodarcze? Tak traktują Polaków w Holandii…
Jak to napisał nasz poeta, wieszcz Adam, w wierszu „Polały się łzy„: …życie sielskie, anielskie… które to słowa można przypisać wielu sytuacjom zdarzającym się w życiu nam lub innym osobom. Ja również myślałem że osiągnąłem ten sielski etap, i w wieloletniej hotelowej egzystencji nic mnie już nie zaskoczy. Jakże się myliłem…
Jest to wręcz nie do opisania, bo to co spotkało mieszkańców obu „polskich” hoteli w Boskoopie było wprawdzie bezbolesne, ale jakże wymownie świadczące o tym kim dla NICH wszystkich naprawdę jesteśmy my – emigranci zarobkowi. Osobami? Nie! Raczej ponumerowanym bydłem zaprzęgniętym w kierat maszynki do zarabiania pieniędzy
Upakarzające, uwłaczające… nie ma żadnego znaczenia jak to nazwać – i tak nikt z tym nic (dokładnie NIC) nie zrobi. Ktoś mi może zarzucić że sam sobie wybrałem ten stan rzeczy, ale mam to w głębokim poważaniu, bo wszystkich nas łączy (czy tego chcemy, czy nie) to, że przyjechaliśmy tu za chlebem, a nie dla przyjemności. Piszę te słowa z pełną świadomością narażenia się na obrzydliwe komentarze, jednak nie boję się ich…
Niesamowita jest pomysłowość właścicieli hotelu, wyobraźnia godna najlepszych fantastów: wprowadzili oni w życie pomysł który miał zatuszować ich totalną ignorancję przepisów budowlanych, totalne lekceważenie prywatności mieszkańców hotelu, oraz lekceważenie urzędników kontrolujących obiekt. To jest dla mnie nieprawdopodobne, niezrozumiałe jak E=mc2. Jednak to zrobili…
Sauna za cztery stówy
W jednej z moich notatek („Hotel za milion…” ) opisałem sytuację jaka tu zaistniała, bilans finansowy korzystny tylko i wyłącznie dla właściciela, oraz pokoje bez okien które zasiedlono niezgodnie z prawem budowlanym, a które użytkowane są do chwili obecnej. Przy opłatach jakie wnoszą lokatorzy tych pomieszczeń, ich egzystencja przypomina ekstremalną walkę o przetrwanie. W tych warunkach można by testować wytrzymałość żołnierzy sił specjalnych, a nie ludzi wykończonych po robocie (temperatura w pomieszczeniach 36-40 stopni Celsjusza)
Uwierzcie mi, że ostatnie tygodnie lata pokazały co lejący się z nieba żar potrafi zrobić w hotelu dla „ludzi” – gorąc i zaduch przy jednoczesnym braku klimatyzacji i obiegu powietrza. O tak potrzebnym wypoczynku – a nawet spaniu – można zapomnieć: kupione za własne pieniądze wentylatory mielą ciepłe powietrze, ale i tak pot leje się strumieniami – profesjonalna sauna za marne cztery stówy miesięcznie. To był bardzo trudny dla wszystkich czas, ale przyzwyczajeni do niedogodności jakoś przeżyliśmy i dalej egzystowaliśmy do czasu kolejnej traumy…
Gdzie są nasze drzwi?!
W dniu 21 sierpnia 2018 roku, w godzinach popołudniowych przybyliśmy po pracy do NASZEGO WSPANIAŁEGO HOTELU – APARTAMENTOWCA, i po otwarciu drzwi wejściowych do „mieszkania” stanęliśmy z kumplami jak wryci, bo… w naszym pokoiku bez okien brak jest drzwi wejściowych! Numerowanych, ognioodpornych, wyposażonych w zamki antywłamaniowe (do których dorobienie klucza kosztuje 50 €uro!)
Drzwi, będących jedynym elementem zapewniającym nam jakąkolwiek prywatność, intymność, bezpieczeństwo nasze i naszego dobytku. Nie ma ich! Okazało się, że realizując sumiennie polecenie swych przełożonych, PRACOWNICY LOGEJO ZDEMONTOWALI DRZWI WE WSZYSTKICH POKOJACH robiąc to pod naszą nieobecność i pozostawiając nasz majątek (jaki by on nie był) bez żadnego zabezpieczenia. Nie mogłem uwierzyć że tak nas potraktowano, że jesteśmy tylko i wyłącznie numerami pracującymi dla zysku bezdusznych właścicieli. Teraz sobie przypomniałem (a raczej przypomniano mi) wielokrotnie słyszane słowa:
– „Nazywam się…„
– „Przestań, podaj mi swój nr. SAP, będzie zdecydowanie szybciej…„
Wszyscy mają nas w dupie…
To nic, że kilka miesięcy temu zgłosiliśmy uszkodzony zawias w oknie (brak możliwości otwarcia i dopływu świeżego powietrza) jak też awarię kaloryfera (ubiegłej zimy pękła rura doprowadzająca ciepłą wodę). Nikt do tej pory się nie pojawił, pomimo e-maili wysyłanych przez dozorcę odpowiedzialnego za hotel. Nikt też nie pojawia się do uszkodzonych kuchenek, łóżek, spłuczek (albo robi to tak sporadycznie, że jest to niezauważalne przy tej ilości usterek)
Ale co tam, nie możemy otworzyć okna – komary nie lecą, brak ogrzewania – możemy się poprzytulać… same korzyści. A gdy odpływ przestał działać i zalewało łazienkę uniemożliwiając korzystanie z niej, to podczas zgłoszenia awarii odpowiedzialna Pani powiedziała mi, że później przyjdzie zrobić zdjęcia i wyśle e-maila. Jasne, przecież nic takiego się nie dzieje, motłoch pokrzyczy trochę, powkurwia się i tyle. No i nikomu się nie poskarży, bo kto wysłucha emigranta zarobkowego z przypiętą łatką złodzieja, pijaka, bandyty, ćpuna czy innej patologii. No kto? NIKT!!! Wszyscy w Holandii mają nas w dupie i nie liczą się z nami. TAK BYŁO, JEST, I BĘDZIE! Przykre, ale prawdziwe
Żadnych naruszeń nie stwierdzono…
A gdyby ktoś był ciekaw dlaczego poznikały drzwi… w dniu 23 sierpnia 2018 roku nasze hotele miały zostać poddane kontroli DNF. To taka „policja mieszkaniowa” która może bardzo wiele – nawet zamknąć ten przybytek. Wtedy LOGEJO (wymieniam instytucję, bo nie mogę sobie wyobrazić człowieka) postanawia zdemontować drzwi w zamieszkiwanych niezgodnie z prawem pomieszczeniach bez okien, co spowodowało że straciły one rangę pokoi mieszkalnych, stając się zwykłymi aneksami gospodarczymi
A kontrolerzy to chyba ludzie delikatnie mówiąc niedouczeni, skoro nie zdziwiły ich wstawione tam łóżka, i nie stwierdzili żadnych naruszeń przepisów. UDAŁO SIĘ! Nazajutrz, pod naszą nieobecność wszystkie drzwi wracają na swoje miejsca – pomieszczenie bez okien staje się znowu (i nadal niezgodnie z prawem) pokojem mieszkalnym, ale co tam… już po kontroli…
=======
Pozdrawiam Was Bardzo Sredecznie
Nr SAP – 45641
(7 października, Boskoop, Holandia)
=======