Noworoczny kontrast: ekologia kontra holenderskie tradycje
Aktualności | 03-01-2025 | 10:30 | 2 minuty czytania
Nowy Rok w Holandii to czas, kiedy holenderskie zamiłowanie do tradycji zderza się z ich wizerunkiem ekologicznych liderów. Czy kraj, który walczy o neutralność klimatyczną, jest w stanie pogodzić dawne zwyczaje z nowoczesnym podejściem do ochrony środowiska? Spójrzmy na dwie najpopularniejsze tradycje noworoczne: skoki do lodowatej wody i sylwestrowe fajerwerki.
Skoki do lodowatej wody: ekologiczne wyzwanie?
Każdego 1 stycznia tysiące Holendrów wskakują do lodowatego Morza Północnego podczas wydarzenia znanego jako Nieuwjaarsduik. Jest to impreza z pozoru nieszkodliwa i wręcz promująca zdrowy styl życia. Organizatorzy dbają o to, by wydarzenia odbywały się w miejscach czystych, bez plastiku walającego się na plażach. Ale czy zawsze tak to wygląda?
Zorganizowanie masowej imprezy wiąże się z generowaniem śmieci, od ogrzewaczy chemicznych po tony kubków po gorącej czekoladzie. Co więcej, niektórzy uczestnicy traktują skoki jako wymówkę do zostawienia bałaganu na plaży. Mimo wszystko, Nieuwjaarsduik wydaje się być jednym z mniej szkodliwych ekologicznie rytuałów, przynajmniej w porównaniu do tego, co dzieje się poprzedniej nocy.
Sylwestrowe fajerwerki: tradycja, która nie chce umrzeć
Sylwestrowa noc w Holandii to chaos. Prywatne fajerwerki zamieniały ulice w prawdziwe pole bitwy. Co roku w wyniku odpalania petard dochodzi do setek wypadków, często śmiertelnych, a pożarów są dziesiątki. Po wszystkim zostają zwały śmieci, toksyczne cząstki w powietrzu i „piękny” zapach prochu.
W ostatnich latach wprowadzono liczne ograniczenia, w tym zakaz sprzedawania najbardziej niebezpiecznych rodzajów fajerwerków. Coraz więcej miast organizuje pokazy świetlne jako ekologiczną alternatywę. Czy to wystarcza? Oczywiście że nie! Tradycja odpalania petard jest tak mocno zakorzeniona, że Holendrzy importują zakazane fajerwerki z Niemiec, byle tylko nie rezygnować z wybuchowego pożegnania roku.
Ekologiczne ambicje vs rzeczywistość
Holandia uwielbia chwalić się swoimi ekologicznymi osiągnięciami: rowery, wiatraki, redukcja emisji. Ale czy nie wydaje się hipokryzją, że ten sam kraj pozwala na zanieczyszczanie powietrza i ulic w imię sylwestrowej zabawy? Gdy inne kraje coraz częściej wybierają pokazy dronów i inne ekologiczne alternatywy, Holandia ciągle nie potrafi zrezygnować z wystrzałów, które przypominają bardziej strefę wojny niż świętowanie.
Dylemat przyszłości
Czy Holendrzy są gotowi, by zmienić swoje noworoczne zwyczaje w imię środowiska? Skoki do lodowatej wody mogłyby być bardziej ekologiczne, gdyby zadbać o lepsze zarządzanie odpadami. Z kolei sylwestrowe fajerwerki mogłyby zostać zastąpione wspólnymi pokazami świetlnymi, choć dla wielu Holendrów takie zmiany będą bolesne.
Na razie jednak mamy paradoks: kraj dążący do złagodzenia zmian klimatycznych, który zaczyna rok od niezłego ekologicznego kaca. Czyż to nie jest całkiem „holenderskie”?
(holandia.online/wnl/foto(s):AI,Pexels)