„PRZEJĘZYCZENIA”… German Death Camps…
Jestem pod wielkim wrażeniem prowadzonej akcji German Death Camps. Inicjatywa tej grupy ludzi budzi we mnie szacunek, bo naszych polityków zwyczajnie nie stać na zbyt wiele, a nie daj Boże mogliby też się PRZEJĘZYCZYĆ i zmienić przez nieuwagę fakty – nie tylko historyczne…
Ja osobiście uważam, że PRZEJĘZYCZENIE (także przejęzyczenie się, omyłka słowna, lapsus językowy, pot. lapsus, z łac. lapsus – pomyłka) to rodzaj błędu popełnionego w wypowiedzi wskutek roztargnienia, przez nieuwagę lub n_ i_ e_ w_ i_ e_ d_ z_ ę. Polega na niewłaściwym doborze lub użyciu wyrazów bądź ich przekręceniu (zniekształceniu), to dosyć prosta i nad wyraz precyzyjna definicja, jednak czy taka przypadłość może zdarzyć się każdemu? No oczywiście że TAK, gdy nasze myśli nie mogą dogonić wypowiedzianych słów podczas towarzyskich spotkań, ale zdecydowanie NIE podczas publicznych przemówień, rozmów i debat, które w większości są skrupulatnie przygotowywane i sprawdzane rzeczowo oraz merytorycznie.
Idąc dalej tym tokiem rozumowania należy stwierdzić, wypowiadając słowa : …”polskie obozy śmierci…” używa się tego sformułowania z braku elementarnej wiedzy historycznej lub z czystą premedytacją, aby w ten sposób konsekwentnie zatuszować faktyczny stan rzeczy i tym samym hitlerowskich nazistów przedstawić w bielszym świetle lub całkowicie oczyścić z winy. Jest przerażające, że robią to rządy USA, Wielkiej Brytanii, że głoszą takie nonsensy niemieckie poczytne gazety oraz programy telewizyjne o dużej oglądalności, i jakoś świat nie jest tym rzekomo przypadkowym kłamstwem strasznie wstrząśnięty, czy też zniesmaczony.
Oczywiście pojawiają się jakieś noty, przypomnienia ble,ble, ble… i jakieś tam pseudo-oficjalne przeprosiny – powołujące się na zwyczajne PRZEJĘZYCZENIE przez które wypaczana jest historia… Czemu to ma służyć? Zastanawiam się bardzo poważnie i dochodzę do przerażających wniosków (nie wiem czy słusznych): z każdym dziesięcioleciem historia II Wojny Światowej zaciera się, i pomimo niewiarygodnie wielu opracowań tego tematu – zarówno książkowych jak i filmowych – nie jest ona już taka wyraźna, o przyczynach jej powstania niewielu ma coś do powiedzenia (o makabrycznym przebiegu może trochę więcej). Mało kto pamięta o jej zakończeniu z tym „żartobliwym” procesem w Norymberdze, gdzie bezczelny Gering nawet pozwolił sobie zadać pytanie, dlaczego jest sądzony przez sprawców zbrodni większych niż dokonali naziści i kto ich z tego rozliczy (jego sędziów, a nie nazistów)? Pytanie może zasadne, ale zadane nie w tym miejscu i czasie, bo jakoś skruchy za winy nie usłyszałem…
Faktem jest, że czas wojny zaciera się i osobiście mam niesamowite szczęście dorastać i żyć w czasach wyjątkowo długiego pokoju w Europie. Uczęszczając do szkół w okresie „komuny” wtłoczono we mnie historię II WŚ, gdyż tego właśnie wymagał program edukacyjny w którego części była również obowiązkowa wycieczka do Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu – straszne przeżycia których nie sposób opisać wyryły w mojej pamięci głęboką rysę… To mi wystarczy by nigdy w żadnej sytuacji rozmawiając na przedmiotowe tematy nie padały z moich ust PRZEJĘZYCZENIA. Jakiż niewyobrażalny wstyd by mnie ogarnął, gdybym coś takiego zrobił w obecności swych dziadków – niedopuszczalne, nierealne, niemożliwe, że mógłbym tam się pomylić, a jednak inni obecnie to robią.
Z całą pewnością przypominacie sobie jaki ogrom wiedzy historycznej należało wchłonąć, ucząc się faktów z tego okresu. Były tam bitwy, rodzaje wojsk, dowódcy… setki informacji które dawały obraz nazistowskiego zezwierzęcenia, ogrom wiadomości których zapamiętanie choćby naprawdę niewielkiej części całkowicie wyklucza możliwość PRZEJĘZYCZENIA. Jednak w tym samym okresie moi rówieśnicy w Niemczech, Anglii, USA nie mieli obowiązku „wkuwania detali” i okres wojny np. w niemieckich podręcznikach zamknięto w jednym rozdziale, czyli… „wybuchła, trwała i zakończyła się„… Zdecydowanie ważniejsza była dla Niemców bieda po wojnie i odbudowa zbombardowanego Drezna. Dla Amerykanów wojna zaczyna się od Pearl Harbour, a Anglicy pozwolili sobie na przywłaszczenie rozwiązania tajemnicy Enigmy. Jedynie narodowości które odczuły i doznały na własnej skórze specyfikę nazistowskich obozów koncentracyjnych głośno mówią o tym co tam się działo, i kto to robił. Głośno i wyraźnie – NIEMCY. I nikt tu nie ma co do tego faktu najmniejszych wątpliwości i nie popełnia PRZEJĘZYCZEŃ.
No cóż… czas pokoju fantastycznie wydłuża się i historia wojny zaciera, „czas jest najlepszym lekarzem„, już coraz rzadziej zasiadamy przy stołach z ludźmi którzy przeżyli tamten czas, te pokolenia odchodzą i zastępowane są przez nowe, które niekoniecznie interesują się tamtym strasznym czasem – jest to dla mnie zrozumiałe, ale nie wolno zapominać o setkach tysięcy kobiet, dzieci, mężczyzn, dorastających chłopakach zakatowanych w bestialski sposób przez niemieckich zwyrodnialców w KL Auschwitz, Majdanku, Treblince , Rogoźnicy, Sztutowie, Płaszowie i innych miejscach kaźni… Nie mamy prawa zapomnieć, i wszystkich pieprzonych nieuków którzy się PRZEJĘZYCZYLI siłą zaciągnąć i pokazać z bliska komory gazowe, piece do palenia ludzi i fantastyczne zdjęcia sadystów dokonujących zbrodni w niemieckich mundurach… Nie mamy prawa się PRZEJĘZYCZAĆ!
Uwierzcie mi, że nie chce mi się analizować tych zachowań, gdyż one same wystawiają świadectwo osobom o których mowa, a które kryją się za wielkimi koncernami prasowymi i telewizyjnymi. Osobiście popieram działalność fundacji i dodatkowo przy oglądaniu billboardu rozdawałbym bilety wstępu do jednego z obozów zagłady stworzonych przez Hitlera i jego popleczników na polskiej ziemi… Będę wspierał jak mogę akcję uświadamiania, bo przecież tej tragedii nie można zapomnieć. „Człowiek człowiekowi zgotował ten los„… i ja o tym pamiętam…
Tomek Piechocki
(26 lutego 2017, Boskoop, Holandia)
Pingback: Komory gazowe Auschwitz to... "zabawa dla całej rodziny" ?