Ryba czy podróbka? Krótki traktat o holenderskiej fascynacji pangą [+Wideo]
Aktualności | 30-11-2024 | 12:20
Holandia, kraj wiatraków, rowerów i kanałów, słynie również z zamiłowania do ryb. Śledź w bułce, smażony kibbeling czy wędzony węgorz to symbole tamtejszej kuchni. Ale jak to się stało, że w kraju o takiej morskiej tradycji panga – ta „ryba” o konsystencji mokrej gąbki – zdobyła niemal narodowy status? Czy ktoś w ogóle powiedział Holendrom, że panga to, no cóż… prawie ryba?
Królowa supermarketów
Podczas gdy śledzie wciąż dumnie pysznią się na targach rybnych, panga czai się w mrożonkach, gotowa podbić każdy holenderski domowy piekarnik. Dlaczego? Bo jest tania, bezsmakowa i, co najważniejsze, nie przypomina ryby. To idealna opcja dla ludzi, którzy chcą jeść ryby, ale boją się ich rybiego smaku, rybich ości i w ogóle wszystkiego, co czyni rybę rybą.
Ciekawostka: Panga i Mekong – nierozłączny duet
Panga pochodzi z hodowli w delcie Mekongu w Wietnamie, gdzie woda jest tak czysta jak holenderskie dowcipy 😉 (czytaj: jednej z najbardziej zanieczyszczonych rzek na świecie). Mekong to dom nie tylko dla pangi, ale także dla licznych przemysłowych ścieków i odpadów rolniczych.
Paradoksalnie, właśnie dzięki tej „odporności” panga stała się idealną rybą do masowej produkcji. Jej mięso jest tak neutralne, że równie dobrze mogłoby być tofu. I może właśnie to jest jej sekret? Panga nie obraża podniebienia, nie wymaga kulinarnych umiejętności i nie zdradza swojej obecności zapachem. Idealna dla ludzi, którzy lubią ryby, ale w sumie wolą, żeby ich nie było.
Ciekawostka: Ślad węglowy ryb
- Dorsz złowiony na Morzu Północnym ma znacznie niższy ślad węglowy niż hodowlany łosoś czy panga, głównie dlatego, że transport mrożonych filetów z Wietnamu wymaga ogromnej ilości energii.
- Panga sama w sobie jest stosunkowo „ekologiczna” w produkcji, ale transport do Europy podbija jej emisję CO₂.
Dlaczego Holendrzy kochają pangę?
- Cena: Holendrzy słyną z oszczędności, a panga jest taniutka. Można ją kupić w każdym supermarkecie za ułamek ceny świeżego dorsza czy tuńczyka.
- Praktyczność: Bez ości, bez skóry, bez smaku – panga to Filet van Gogh wśród ryb 😉
- Uniwersalność: Można ją smażyć, piec, grillować, a nawet zapomnieć w lodówce na tydzień. I tak nikt nie zauważy różnicy 😉
Ciekawostka: Porównanie wartości odżywczych
- Panga: Śladowe ilości omega-3, niewiele białka. Ryba bez ambicji.
- Śledź: Prawdziwa bomba zdrowotna – pełen kwasów omega-3, witaminy D i białka. Świetny dla serca i mózgu.
- Łosoś hodowlany: Bogaty w omega-3, ale może zawierać ślady antybiotyków z hodowli.
Panga kontra 'prawdziwe’ ryby
Wyobraźmy sobie hipotetyczny mecz kulinarny: panga kontra śledź. Na trybunach siedzą Holendrzy, po jednej stronie ci z tradycyjnymi haringami, po drugiej – wielbiciele mrożonej „ryby”. Gdy śledź walczy o honor, rzucając w tłum zapach morza i ości, panga cicho dryfuje na stole w formie filetów bez osobowości. Wynik meczu? Panga wygrywa, bo jest bezkonfliktowa – nie smakuje ani dobrze, ani źle.
Ciekawostka: Ryby i zdrowie
Według WHO ryby takie jak śledź czy sardynki powinny być podstawą zdrowej diety. Zawierają cenne tłuszcze omega-3, które zmniejszają ryzyko chorób serca. Panga niestety w tej kategorii wypada jak woda – nic nie daje, ale też specjalnie nie szkodzi.
Kiedyś się dowiedzą
Holandia ma wspaniałą tradycję rybołówstwa, ale panga przypomina, że czasem miłość do ryb kończy się na tym, co najtańsze i najłatwiejsze do przyrządzenia. Czy Holendrzy kiedyś odkryją, że panga to kulinarna odpowiedź na pytanie, którego nikt nie zadał? Może. A może nie. Póki co, panga pozostanie królową pragmatycznych zamrażarek.
Więc następnym razem, gdy odwiedzisz holenderski dom i na obiad zostaniesz poczęstowany pangą, uśmiechnij się i nie psuj zabawy. W końcu nie każdemu można powiedzieć, że ich ulubiona ryba to taki bardziej mokry filet z kurczaka 😉
(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):Pixabay,AI,archiwum)